Już od dnia 1 marca 2018 roku w życie wejdzie ustawa o „Zakazie handlu w niedzielę”. Możemy już dość żwawo i ochoczo przygotowywać się do tego, aby zacząć robić częściej zakupy w ciągu tygodnia lub też w sobotę. W niedzielę, ale nie każdą, wszystkie supermarkety, galerie handlowe będą zamknięte. Na początek ustawa przewiduje zakaz handlu w dwie niedziele w ciągu miesiąca – drugą i trzecią, natomiast w roku 2019 zakupy zrobimy tylko w jedną niedzielę, a w 2020 już wcale.
Koniec niedzielnych zakupów coraz bliżej...
Warto już na początku zaznaczyć, że w miesiącu marzec br. nawet tych szybkich i niewielkich zakupów nie zrobimy 11 i 18 marca, dlatego warto już teraz zaznajomić się z wykazem kiedy będziemy mogli „wyskoczyć” po coś drobnego do pobliskiego sklepu.
Należy jednak podkreślić, że wprowadzenie niniejszej ustawy ma zapewne dwie strony medali, jak i również swoich zwolenników oraz przeciwników. Głosem przedsiębiorców, a w szczególności tych mniejszych, można raczej usłyszeć ich obawę, nie tylko o dotychczasowe obroty, ale także o przyszłość swoich pracowników. Jak wiadomo, zakaz handlu w niedzielę może stanowić pewnego rodzaju ulgę dla tych, którzy w taki dzień pracują, jednak z drugiej strony może także zagrozić ich stabilizacji i przyszłości w firmie. Zapewne znacznie zmniejszą się obroty poszczególnych punktów sprzedaży, a także może dojść do obniżenia się wartości wynagrodzeń pracowników. Jak podkreśla Agnieszka Sobczak-Alwin, właścicielka rozlewni perfum REFAN, posiadająca swoje dwa punkty sprzedażowe w centrum handlowym w Gnieźnie oraz we Wrześni, obawia się spadku przychodów nawet o kilka tysięcy złotych. - Dla mnie jako małego przedsiębiorcy wejście w życie ustawy o „Zakazie handlu w niedzielę” nie jest raczej sprzyjające i pożądane. Możliwy spadek obrotów może opiewać nawet o około 6-7 tysięcy złotych. Moi pracownicy również obawiają się o to, jak teraz będzie wyglądać ich wymiar pracy. Prawdopodobnie będę zmuszona znieść jeden etat, aby minimalizować koszty – wyjaśnia. Z kolei głosem sprzeciwu, ale też nie do końca, możemy spotkać się ze strony osób, które akurat w takie niedziele pracują. - Niekiedy mam dosyć pracy w niedzielę, tym bardziej, że pracuję do godziny 21. Czasem się zastanawiam i myślę, że wolałabym ten czas mieć wolny, taki dla siebie. Z drugiej strony trochę boję się o to, czy moja wypłata się nie zmniejszy – zaznacza 30-letnia Natalia pracująca w jednym z gnieźnieńskim sklepów spożywczo-przemysłowych.
Jak wiadomo, niektórzy już teraz starają się „obejść” ustawę lub też wprowadzić system, dzięki któremu znacznie zminimalizują swoje ewentualne straty. Tak więc niektóre supermarkety planują już wprowadzenie nocnej zmiany i jednocześnie wydłużenie czasu pracy w sobotę do godziny 23:45. Z kolei w poniedziałki zostałaby uruchomiona nocna zmiana, kiedy to pracownicy takowych sklepów mogliby zacząć pracę już o godzinie 00:15. Warto jednak mieć na uwadze, że może się to spotkać z dużym sprzeciwem pracowników, którzy jednak niekiedy i marzą o tej wolnej niedzieli i przyjściu do pracy w poniedziałek rano. Zapewne wystarczy kilka takich nieczynnych niedziel, a nasze społeczeństwo jakoś się z tym upora. Istnieją również spekulacje, że jednym z rozwiązań dla sklepów meblowych, odzieżowych czy wnętrzarskich mogą być tzw. sklepy na pokaz. Klient będzie mógł coś obejrzeć czy też przymierzyć, ale zamówić, np. przez internet.
Jak wiadomo, niniejsza ustawa przewiduje jednak 32 punkty, które nie zostały objęte zakazem handlu. Pośród nich znajdują się, m.in. stacje benzynowe, apteki, lecznice dla zwierząt, punkty zajmujące się sprzedażą świeżych wypieków, działalności gastronomiczne, zakłady pogrzebowe, kwiaciarnie, punkty związane z kulturą i rozrywką, hotele, a także punkty pocztowe. (EJ)
fot. pixabay.com
fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj