Wiele lat temu bywałem jako dziennikarz w Wylatowie. Przyjeżdżali tam zawsze bardzo różni ludzie: pasjonaci ufologii, ekologii, naturoterapii i wielu innych dziedzin. Jedna z pań przywiozła nam... ciasteczka orkiszowe, upieczone z orkiszu, który sama uprawia. Smakowały one naprawdę wybornie i od tego czasu bardzo polubiłem wyroby z tego zboża.