Orły dostarczyły nam emocji!
Trener MKK Gniezno, Arkadiusz Konowalski wystawił zespół w składzie: Emil Rau, Filip Andrzejewski, Michał Szydłowski, Wojciech Pawełczyk, Piotr Golasiński, Daniel Kotwasiński, Marcin Nocek (nie grał), Dariusz Wietrzyński (nie grał), Marek Sobkowiak, Piotr Leśniczak (nie grał), Dariusz Dobrzycki (kapitan), i Szymon Budnikowski. Goście – trenowani przez Arkadiusza Chlebdę – przyjechali do Gniezna w składzie: Hubert Kruszczyński, Damian Durski, Łukasz Makarczuk (nie grał), Marcin Wróbel, Rafał Glapiński (kapitan), Marcin Jeziorowski (nie grał), Krzysztof Spała, Bartosz Kłyż (nie grał), Tomasz Krzywdziński, Michał Kaczuga (nie grał) i Bartłomiej Ratajczak.
Kilkuset kibiców – zarówno gnieźnian, jak i bardzo liczna grupa gości – zapewniło zawodnikom wspaniałe wsparcie. Zajęli oni nie tylko wszystkie miejsca na widowni, ale też wielu siedziało na stopniach schodów lub stało. Obie strony robiły niezły „raban”, wspierając swoich zawodników, lub próbując zdekoncentrować ich przeciwników – chociaż gnieźnianie, jako liczniejsi, robili go znacznie więcej. Bardzo rzadko mecze koszykówki odbywają się w naszym mieście przy tak licznej widowni – a szkoda, gdyż jest to piękny sport, a pokibicować można za darmo.
Za wspaniały doping gracze zrewanżowali się równie wspaniałą grą, dostarczając kibicom wiele emocji. Obie drużyny grały dynamicznie i z dużym zaangażowaniem, niekiedy bardzo ostro, nawet dość ryzykownie, walcząc o piłkę. Już w pierwszej kwarcie zawodnicy MKK Gniezno uzyskali nieznaczne prowadzenie: 28 – 20. W drugiej kwarcie udało się je minimalnie zwiększyć do: 47 – 36. Jednak w drugiej połowie los się, niestety odmienił i po trzeciej kwarcie wynik był 61 – 56, a na koniec meczu 71 – 73. Również tydzień wcześniej gnieźnianie nie mieli szczęścia z tym przeciwnikiem. Mecz rozegrany w Wałbrzychu zakończył się wynikiem 72 – 70 dla gospodarzy.
Gnieźnianie toczyli walkę do końca – tym trudniejszą, że grano nie tylko z bardzo dobrym przeciwnikiem, ale też zmagano się z nieudolnością sędziów, którzy swoimi błędami irytowali obie drużyny i wszystkich kibiców. Na 71 punktów naszej drużyny 21 było z rzutów za 3 punkty, tak kochanych przez kibiców, które wykonali: trzykrotnie Emil Rau, dwukrotnie Filip Andrzejewski oraz Daniel Kotwasiński oraz po jednym razie Dariusz Dobrzycki i Szymon Budnikowski.
„Mecz był fantastycznym widowiskiem – kolejnym, jakie zgotowali nam nasi chłopacy” – mówi prezydent miasta, Tomasz Budasz. – „Takie mecze się świetnie ogląda i taką drużynę warto wspierać. Wspieramy też ten klub jako Miasto. Widowisko było fantastyczne także i dlatego, że dopisali też kibice gości – i istotne jest, że był kulturalny doping. Natomiast myślę, że niestety nie poradzili sobie sędziowie. Można było dostrzec kilkanaście błędów – zarówno po stronie naszej drużyny, jak i przeciwników. Myślę, że takie widowisko powinno mieć lepszą obsadę sędziowską, bowiem były rzuty, które zdecydowanie nie powinny zostać zaliczone, czy faule, które powinny być odgwizdane… Nie zmienia to faktu, że naprawdę cieszę się, że chłopcy wykonali naprawdę dobrą robotę.” Trener A. Konowalski podsumowuje natomiast: „O tym, że nie uzyskamy przewagi, którą można by nazwać ‘bezpieczną’, pokazało nam już pierwsze spotkanie. Niestety, nie udało nam się pokazać tego, co wypracowaliśmy. W końcówce było kilka sytuacji nerwowych. Zawodnicy z Wałbrzycha zachowali więcej ‘zimnej krwi’ i wykorzystali kluczowe sytuacje w końcówce meczu. No i to oni mogą się cieszyć ze zwycięstwa.”
„Od początku spodziewaliśmy się bardzo ciężkiego meczu i taki on rzeczywiście był. Wiedzieliśmy, że kluczowa będzie konsekwencja w ataku i wykorzystywanie przewagi, jaką mamy – przede wszystkim gdzieś na obwodzie” – mówi kapitan Górnika Wałbrzych, Rafał Glapiński. – „Wiedzieliśmy, że drużyna z Gniezna będzie grała bardzo agresywnie. Nie zaskoczyli nas niczym, bo dobrze ich znamy i wiemy, że potrafią grać bardzo dobrze i byliśmy gotowi na ciężkie spotkanie z nimi. Cieszę się, że ustaliśmy pierwszą połowę. Tak naprawdę 10 punktów to nie jest wielka ‘zaliczka’ i powiedzieliśmy sobie, że systematycznie do trzeciej kwarty musimy ‘ziarenko do ziarenka’ próbować zniwelować tą przewagę. Jestem zaskoczony, że udało nam się to tak szybko. Później znów MKK Gniezno nam trochę odskoczyło, bo nie przypilnowaliśmy odpowiednio sprawy. Ważna była konsekwencja i olbrzymie zaangażowanie w zbiórkach w ataku. Cztery zbiórki w ataku w ostatniej minucie meczu to coś, czego dawno nie widziałem. To było kluczem do tego, by zyskać te dwa punkty.”
Kapitan gospodarzy bardzo chwali też publiczność. „Hala bardzo ‘gorąca’ i bardzo fajnie się grało” – mówi. – „Aż przypomniały mi się czasy I ligi i ekstraklasy, kiedy to kibice szczelnie wypełniali wszelkie hale. Naprawdę po to się trenuje, aby grać w takich miejscach, dla takich ludzi i takiej atmosfery.” W kolejnym sezonie – jak zapewnia T. Budasz – mecze odbywać się będą już na nowej hali, która będzie mogła pomieścić znacznie więcej kibiców. Obyśmy jak najczęściej mogli oglądać na niej tak wspaniałe, pełne emocji sportowe widowiska, jak ten ostatni mecz – przed którymi warto być może wziąć relanium - i w tak wspaniałej atmosferze. Oby też jak najczęściej były to dla naszych Orłów mecze wygrane. (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj