Koniec 46. sezonu artystycznego Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie obfituje w w wiele interesujących wydarzeń. Jednym z ciekawszych jest bez wątpienia wystawa obrazów i grafik autorstwa Mateusza Grześkowiaka, utalentowanego gnieźnieńskiego malarza młodego pokolenia. Wernisaż wystawy odbył się w poniedziałek, 25 czerwca.
Z pędzlem do... klasztoru?
Mateusz Grześkowiak ma 22 lata i od dzieciństwa interesował się sztuką - rysując, malując i biorąc udział w wielu konkursach plastycznych. Na poważniej zajął się tym jednak siedem lat temu, gdy jako uczeń II klasy gimnazjum otrzymał propozycję udziału w warsztatach plastycznych prowadzonych przez znaną gnieźnieńską malarkę, Elżbietę Binkowską. Pod jej opieką mógł rozwinąć swój talent. Zajmuje się malarstwem - stosując akwarele, akryl lub czasem farby olejne - oraz tworzy grafiki w technice mieszanej. Jego ulubione kierunki w sztuce to surrealizm i secesja. Interesuje go sztuka ilustratorska, rysunek satyryczny, wzornictwo ludowe i dekoratorstwo. Szczególne miejsce w jego życiu zajmuje jednak wiara, a przez to też sztuka sakralna.
"Myślę, że mocno czuje się Eli rękę i zauroczenie Mateusza jej malarstwem, ale też dała ona Mateuszowi podstawy solidnego warsztatu i myślę, że potrafi on doskonale poruszać się w różnych technikach malarskich i na papierze" - powiedziała podczas wernisażu Iwona Wiśniewska z MOKu.
Na wystawie zgromadzono kilkadziesiąt bardzo różnorodnych prac. Są na niej niezwykłe obrazy surrealistyczne. Są grafiki ukazujące postacie w różnych pozach - w nich zdaje się najmocniej uwidaczniać fascynacja autora secesją. Nie brakuje prac mających charakter ilustratorski - w tym i takich, które mogłyby dopełniać sobą cudowne baśnie. Nie brakuje też malarstwa o charakterze religijnym - które tak, jak zajmuje szczególne miejsce w życiu Mateusza Grześkowiaka, ma też własne, oddzielone od reszty prac, miejsce na wystawie. Szczególną uwagę gości wernisażu zwracała ikona ukazująca Trójcę Świętą, wyeksponowana pośród zaimprowizowanego warsztatu artysty.
Nie wszystkie są na równi doskonałe, nieco słabsze sąsiadują ze wspaniałymi. Widać, że powstawały w różnych okresach rozwoju talentu młodego artysty i pozwalają prześledzić ten rozwój. Wszystkie oszałamiają jednak światami, które ukazują, i pięknem kolorów. Wydaje się, że przed Mateuszem Grześkowiakiem mogą otworzyć się drzwi dowolnej uczelni artystycznej, pracowni prowadzonych przez wielkich mistrzów, ale on woli... iść do zakonu. Powołanie, które odczuwa, jest dla niego ważniejsze, niż sztuka. Jednak powołanie zakonne czy kapłańskie ze sztuką można pogodzić - malarstwo i grafika mogą się stać jego częścią. Z pędzlem można też iść do klasztoru. Jeśliby autor poświęcił się malarstwu sakralnemu, ikonopisaniu, to, może się okazać z czasem, że w Gnieźnie wyrósł drugi Nowosielski.
Wystawa w Miejskim Ośrodku Kultury jest pierwszą indywidualną ekspozycją prac Mateusza Grześkowiaka. Należy mieć nadzieję, że nie ostatnią. Jego prace można podziwiać w holu ośrodka do dnia 31 lipca. (maw)
"Myślę, że mocno czuje się Eli rękę i zauroczenie Mateusza jej malarstwem, ale też dała ona Mateuszowi podstawy solidnego warsztatu i myślę, że potrafi on doskonale poruszać się w różnych technikach malarskich i na papierze" - powiedziała podczas wernisażu Iwona Wiśniewska z MOKu.
Na wystawie zgromadzono kilkadziesiąt bardzo różnorodnych prac. Są na niej niezwykłe obrazy surrealistyczne. Są grafiki ukazujące postacie w różnych pozach - w nich zdaje się najmocniej uwidaczniać fascynacja autora secesją. Nie brakuje prac mających charakter ilustratorski - w tym i takich, które mogłyby dopełniać sobą cudowne baśnie. Nie brakuje też malarstwa o charakterze religijnym - które tak, jak zajmuje szczególne miejsce w życiu Mateusza Grześkowiaka, ma też własne, oddzielone od reszty prac, miejsce na wystawie. Szczególną uwagę gości wernisażu zwracała ikona ukazująca Trójcę Świętą, wyeksponowana pośród zaimprowizowanego warsztatu artysty.
Nie wszystkie są na równi doskonałe, nieco słabsze sąsiadują ze wspaniałymi. Widać, że powstawały w różnych okresach rozwoju talentu młodego artysty i pozwalają prześledzić ten rozwój. Wszystkie oszałamiają jednak światami, które ukazują, i pięknem kolorów. Wydaje się, że przed Mateuszem Grześkowiakiem mogą otworzyć się drzwi dowolnej uczelni artystycznej, pracowni prowadzonych przez wielkich mistrzów, ale on woli... iść do zakonu. Powołanie, które odczuwa, jest dla niego ważniejsze, niż sztuka. Jednak powołanie zakonne czy kapłańskie ze sztuką można pogodzić - malarstwo i grafika mogą się stać jego częścią. Z pędzlem można też iść do klasztoru. Jeśliby autor poświęcił się malarstwu sakralnemu, ikonopisaniu, to, może się okazać z czasem, że w Gnieźnie wyrósł drugi Nowosielski.
Wystawa w Miejskim Ośrodku Kultury jest pierwszą indywidualną ekspozycją prac Mateusza Grześkowiaka. Należy mieć nadzieję, że nie ostatnią. Jego prace można podziwiać w holu ośrodka do dnia 31 lipca. (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj