Cyrk bez zwierząt i z... pustymi miejscami
Rzadko w Gnieźnie udaje się wypełnić namiot cyrkowy do ostatniego miejsca - jednak zapełnienie sięga zwykle 80%, lub więcej. Tym razem jednak już na długo przed początkiem widowiska było jasne, że frekwencja będzie słaba - pomimo przystępnych cen biletów i znakomitego programu. Widownia zapełniła się w ledwie 25 - 30%. Chociaż cyrk już wcześniej dawał w innych miastach występy bez zwierząt - i bywały to pokazy bardzo udane także pod względem frekwencyjnym - tak źle, jak w Gnieźnie, jeszcze nie było.
Prawdopodobnie bardzo znaczny wpływ na zaistnienie tej sytuacji miał brak zwierząt w programie widowiska. By dla nas wystąpić, cyrk musiał się bowiem dostosować do decyzji Prezydenta Miasta, zabraniającej dzierżawie terenów miejskich cyrkom ze zwierzętami i zwierzęta swe pozostawił na poprzednim miejscu postoju, w Środzie Wielkopolskiej. Cyrk planował wystawienie w Gnieźnie pełnego widowiska, wynajmując teren prywatny. Właściciel terenu jednak nie zdecydował się na to, gdyż - jak się dowiedzieliśmy od Mirosława Zołotorowskiego, dyrektora Cyrku "Arena" - po wynajęciu terenu Cyrkowi "Zalewski" zaatakowano go tysiącami wiadomości wysyłanych na skrzynkę mejlową, a nawet groźbami.
Chociaż cyrk musiał zrezygnować z prezentacji zwierząt, jednak zaprezentował widowisko na znakomitym poziomie, do którego od lat przyzwyczaił swoich widzów. Zaprezentowano przede wszystkim znakomite i różnorodne pokazy akrobatyczne. Wielkie wrażenie na publiczności zrobiły m.in. wymagające ogromnej siły akrobacje na sztrabatach - rodzaju szarf, zwisających spod kopuły cyrku. Gorącymi brawami nagrodzono też artystę, który dał fantastyczny pokaz ekwilibrystyki i żonglerki na drabinie. Bardzo podobały się też transformacje - numer polegający na dokonywanych w ciągu sekund całkowite zmiany stroju, połączony z tańcem. Do rozpuku zaś bawił zgromadzonych swymi pomysłowymi gagami klaun Jonathan.
Czy gnieźnianom spodobał się cyrk bez zwierząt i czy ma on rację bytu? "Nigdy bym tu nie przyszedł, ze względu na dziecko, gdyby były zwierzęta. Ten cyrk jest super. Cyrk powinien być bez zwierząt, ale nie musi. Nie muszą być zwierzęta tresowane i źle traktowane, żeby cyrk nadal był fajny" - mówią państwo Piotr i Marta. "Wydaje mi się, że cyrk jest atrakcyjny i bez zwierząt. Można się z tym pogodzić. Wiadome jest, że zdecydowanie lepiej jest, gdy są zwierzęta. Wszystkie pokazy jednak były sympatyczne i bardzo ciekawe" - mówi pani Joanna. "Myślę, że to ma sens. Tak się zmienia świat i w tym kierunku musimy podążać" - mówi pani Grażyna. "Generalnie zwierzęta powinny być w cyrku, bowiem dzieci głównie dla zwierząt do cyrku przychodzą. To jest dla nich duża frajda. Na pewno przez ich brak jest dziś słaba frekwencja. Ja bilety kupiłem wcześniej i dopiero przychodząc do cyrku zobaczyłem wywieszoną kartkę, że ze względu na brak zgody miasta, cyrk jest bez zwierząt" - mówi pan Mariusz. "Cyrk bez zwierząt jest jednak mniej ciekawy. Dzieci zawsze z radością oglądają zwierzęta: kucyki, wielbłądy, pieski. Niestety, też się zdziwiliśmy dzisiaj, że tych zwierząt nie ma. I córka się właśnie pytała, czy będą. Okazało się, że nie. Troszkę rzeczywiście mniej atrakcyjne jest teraz to widowisko. Dzieci wolą oglądać zwierzęta, a dla starszych ciekawe są akrobacje, żonglerka" - mówi pani Natalia. Jej córka, 3-letnia Amelka, od siebie dodała, co chciałaby w cyrku: "Zwierzęta!" "Wydaje mi się, że cyrk bez zwierząt ma rację bytu. jeśli kogoś interesują zwierzęta, może iść do zoo, by je zobaczyć. Z drugiej strony pamiętam cyrki, które przyjeżdżały, gdy byłem mały, i zawsze zwierzęta w nich były. Starszym osobom trudno się przyzwyczaić do tego, że zwierząt w cyrku nie ma" - mówi pan Szymon.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj