Mieszkańcy miasta, przechodzący ul. św. Jana i ul. Grzybowo, z rosnącą obawą spoglądają na mur otaczający tzw. Wzgórze Krzyżackie ze znajdującym się na jego szczycie kościołem św. Jana Chrzciciela. Od dawna będący w złym stanie, mur ten wygląda obecnie, jakby miał się za chwilę zawalić.
Czy stracimy zabytek?
Mur ten był częściowo naprawiony przed kilkoma laty – tam, gdzie było to najbardziej konieczne. Oczywiste jest jednak, że było to tylko tymczasowe rozwiązanie problemu. W chwili obecnej wygląda na to, że cały mur należy postawić od nowa. Powierzchnia muru jest bardzo omszona – co świadczy o zawilgoceniu. W wielu miejscach jest on silnie popękany – z widocznymi wybrzuszeniami i przesunięciami. Wykruszyło się też zupełnie wiele cegieł.
Ogólna kondycja i wygląd muru pogarsza się w sposób widoczny z miesiąca na miesiąc. Sam nasuwa się czarny scenariusz: mur może się niedługo zawalić. Konieczne wydaje się podjęcie natychmiastowych prac zabezpieczających – tak samego muru, jak i ogrodzenie terenu wokół niego, dla bezpieczeństwa przechodniów. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że mur ten podtrzymuje całe wzgórze i od niego zależy statyka wzniesienia, a także bezpieczeństwo samego kościoła św. Jana – bodaj najcenniejszego, obok katedry, zabytku Gniezna. Jeśli zawali się mur, zawalić się może także kościół!
Chociaż gnieźnianie nie są tego zbyt świadomi, kościół ten jest niezwykle cenny dla naszego miasta. Nie tylko dlatego, że jest on stary – wybudowany został w XIV wieku w stylu gotyckim – i ma piękną architekturę. Wysoką rangę jako zabytek ma ze względu na unikalne polichromie średniowieczne, zdobiące prezbiterium. Jest rzadko odwiedzany przez turystów – gdyż jest dla nich zbyt mało dostępny – lecz często jest odwiedzany przez pasjonatów i znawców sztuki, którzy przyjeżdżają do Gniezna z całego kraju i zza granicy, by malowidła te zobaczyć.
Pojawia się więc pytanie: dlaczego wciąż brakuje środków na to, by kościół ten ocalić, właściwie zabezpieczyć? Jest oczywiste, że prace te powinny być wykonane już dawno w całości, nie tylko częściowo. To, że wykonano przed laty przynajmniej te prace najbardziej potrzebne, jest zasługą ks. kan. Kazimierza Kocińskiego, rektora tego kościoła, który od lat wkłada całe swe serce w jego konserwację i życie. Pozyskał on znaczne środki na remont, ale oczywiste jest, że już wówczas powinny one być znacznie większe i pozwolić na całkowite odnowienie muru. To, co można było wówczas wykonać, to tylko „plomby”, które pomogły na jakiś czas – z braku środków wykonano prace, które przypominają założenie plomby w próchniejącym zębie, nie zaś oczyszczenie go z próchnicy.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, są złożone wnioski o pozwolenie na remont – jednak kiedy i w jakim zakresie będzie on wykonany nie wiadomo. Nie wiadomo też kiedy i w jakiej wysokości będą przyznane środki na przeprowadzenie prac. Czy znów będą to środki na częściowy tylko remont – na kolejne „plomby”, które pozwolą odsunąć zagrożenie na jakiś czas – czy też otrzymamy pieniądze pozwalające odbudować cały mur? Do sprawy wrócimy. (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj