"Dar miłości" - czyli o tym, co jest w życiu najważniejsze
Osoby niepełnosprawne potrafią na przykład... wystąpić w spektaklu. Również i te, które obciążone są znaczną niepełnosprawnością intelektualną - które na zawsze pozostają jakby dziećmi. Odczuwają - potrafią cieszyć się i smucić. Potrzebują angażować się, szukać tego, co daje radość. Potrafią też dzielić się z otoczeniem całym sobą, emanować miłością i radością. Takich ludzi nie brakuje w Domu Pomocy Społecznej w Mielżynie, prowadzonym przez siostry dominikanki.
Grupa sióstr, współpracujących z nimi wolontariuszy oraz ich podopieczni przyjechali do Gniezna, by nas o tym przekonać. Dziewczęta i kobiety, którymi się opiekują, przygotowały pod ich kierunkiem spektakl "Dar miłości" - by sprawić radość, dzielić się, opowiadać o dobru i miłości, jako sensie życia. Historia, którą pokazano, oparta jest na bajce o Kopciuszku. Jego historię przedstawiono jednak inaczej - bez pantofelka i bez słów. Wiele natomiast wyrażano strojami, ruchem, gestami. To, co działo się na scenie pobudzało do... Nie! wcale nie do współczucia dla tych ludzi, lecz do miłości. Dając swoją miłość, wkładając całych siebie w to bycie, potrafią - czego dowiedli - wywoływać uśmiech i stymulować serce tych, którzy ich oglądają, wydobywać i otrzymywać od widzów miłość.
"Chcemy w ten sposób pokazać, jak wiele potrafią od siebie dać osoby niepełnosprawne - przez swoje życie, przez tą, że po prostu są" - mówi s. Lidia Pociask. Grający w przedstawieniu kochają występować i często to robią. "Gdy pracowaliśmy nad przedstawieniem, nasi podopieczni ciągle się dopytywali: siostro, a kiedy próba? czy próba dzisiaj jest? Byli bardzo przejęci tym występem. Chcieli też wiedzieć, czy zobaczy ich Ksiądz Prymas - mówi s. Pociask. Teatr to jedna z form zabawy, a przy tym też terapii i opieki nad tymi osobami. Jednocześnie pomaga w prezentowaniu Domu, zwracaniu uwagi na potrzeby tych ludzi i ośrodka. (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj