Krytyka Kościoła wobec sztuki
Czasy starożytne
Już od starożytności można było dostrzec istniejące wierzenia religijne, które jednak niewiele miały wspólnego ze sztuką i jednocześnie nie ingerowały w tę sferę artystyczną, ponieważ świat ten był wolny od pojęcia "Kościoła". Istniały oczywiście poglądy, bogowie w świątyniach, a starożytne Grecja, Rzym, Egipt czy Macedonia zdobywały ziemie na wszelkich kontynentach, zaczynając od Europy po Azję. Wtenczas panujący bogowie nie mieli zbyt wiele do powiedzenia w kwestii sztuki, jej rozwoju i przyzwoitości. Jak zaznacza Zbigniew Pluta, gnieźnieński malarz, rzeźbiarz i jednocześnie miłośnik kultury i sztuki, prężnie rozwijało się malarstwo ścienne. - W każdym domu nawet najuboższych niewolników, znajdowały się freski na ścianach, mało tego, były wielorakie sentencje, często zabawne i niewłaściwe - dla niektórych obsceniczne czy nawet i wulgarne - podkreśla. W okresie starożytnym rozwijał się kult ciała, czyli wysiłek fizyczny poprzez różnego rodzaju ćwiczenia, akt mycia się czy też kąpieli były bardzo znaczące i nosiły namiastkę artyzmu. Wtenczas najczęściej można było zaznajomić się z rzeźbą, jedną z najważniejszych wizytówek każdego starożytnego miasta, ponieważ okoliczne rzesze wiosek pracowały na rozwój tych najpiękniejszych i największych miejscowości. - Ponadto, rozwijała się mozaika, która była układana w łaźniach, na elewacjach różnych budynków, które do dzisiaj w pełni się zachowały, np. w Persji czy też innych antycznych krainach. Jednak tego rodzaju gałęzie artystyczne nie były wtedy pojmowane jako właśnie sztuka, a jedynie rzemiosło. Sztuką była medycyna czy też astronomia i matematyka - mówi gnieźnieński artysta. Jednak warto pamiętać, że to właśnie teatr wywodzi się właśnie z okresu starożytności, w których panowała obsceniczność, brak jakichkolwiek granic, cenzury, a na scenie często królowała nagość i bezwzględność aktorów.
Tak więc okres starożytności był raczej czasem spokojnym, powiązanym z czynnym rozwojem różnego rodzaju rzemiosł czy sztuki, którą uprawiali ludzie.
Już nie tak swobodne i wesołe średniowiecze...
Cesarz Konstantyn, który usiłował utrzymać w ryzach wszelkie prowincje Rzymu, ustanowił chrześcijaństwo jako religię, wyznanie państwowe, choć sam był niejako przeciwny tym wierzeniom. Wraz z tymi wydarzeniami, wyznawcy chrześcijaństwa, mnisi, biskupi czy księża rozpoczęli plagę przekleństwa tych, którzy chrześcijaństwa nie wyznawali i nie akceptowali. Prześladowania rozprzestrzeniały się na szeroką skalę i dotykały wielu wyznawców innych odłamów religijnych. - Za czasów właśnie Konstantyna oraz jego syna Konstancjusza doszło do wyburzania, niszczenia starych, pradawnych posągów, rzeźb, a także świątyń dawnych bogów, m. in. Minerwy, Jowisza czy Apollina. Oni, jako pierwsi chrześcijanie zaczęli niszczyć dorobek okresu starożytności - wyznaje Z. Pluta. Należy podkreślić, że był to okres, kiedy jeszcze nie istniało pojęcie "Mszy", dlatego też, okres ten można było śmiało nazwać chrześcijańską dziczą, która dopiero gdzieś się kształtowała, próbowała znaleźć swoje źródło. Jednak rozpoczęły się już tzw. odpusty, które organizowano przede wszystkim ze względu na finanse, chęć zdobycia pieniędzy dla zaspokajania własnych potrzeb i pragnień.
W wieku VIII król Karolingów, Pepin Krótki jako kolejny władca przyjął wiarę chrześcijańską. Ówczesny zachodni świat uważał się za ucywilizowany, w pełni rozwinięty, a dopełnieniem tego istnienia było w ich oglądzie właśnie chrześcijaństwo. Karolingowie zaczęli opanowywać świat, chcieli go zdominować i zacząć pławić się w bogactwie i sławie. Dokładnie moment przyjęcia właśnie religii chrześcijańskiej w pełni zbliżał do znamienitych możnowładców, którzy mieli w swoich ryzach potęgę całego świata i przejętych krain. - Sztuka częściowo upadała, ale jednocześnie i odradzała się, poprzez wielką migrację ludności, kupcy arabscy czy rzymscy przybywali do krainy z całego świata, np. z Afryki, aby wymieniać swoje wyroby i jednocześnie wymieniać się doświadczeniami. Przecież mamy znakomite ozdoby kute w złocie, srebrze czy brązie, zdobioną broń, narzędzia codziennego użytku - tłumaczy, po czym dodaje: - Powstało kowalstwo, odlewnictwo, zaczęło także kwitnąć malarstwo książkowe w księgach z opisami Maryi Panny, żywoty Świętych, etc. Niniejsze księgi, karty były bogato zdobione, a początkowo do ich tworzenia wykorzystywano skórę cielęcą, dopiero później zaczęto wytwarzać papier. Bardzo popularne zaczęły być relikwie, ale aby były one jednocześnie bezpieczne i atrakcyjne dla potencjalnych kupców, musiały być znakomicie i dokładnie zapakowane. - Wyrabiano jakąś szkatułę, szkaplerzyk, jakąś obudowę do tejże relikwii. W tym momencie warto przypomnieć pewną scenkę z "Krzyżaków" Sienkiewicza, kiedy to wędrujący mnich chciał sprzedać rycerzom w karczmie szczebel z drabiny, którą wyśnił Święty Jakub - podkreśla gnieźnieński malarz. Warto zaznaczyć, że najczęściej Świętymi byli ogłaszani ci, którzy byli nieobliczalni i niezrównoważeni psychicznie. Ponadto, w czasach średniowiecza w pełni rozwijała się ornamentyka, wypalanie kafli bardzo bogato zdobionych. Zaczęto również zdobić suknie z okazji nadchodzącej wiosny, którą jednak zajmowała się ludność podrzędna, niewolnicy. Istniała przede wszystkim znacząca silna rola katolicyzmu, nie było pojęcia "świeckości", ponieważ wszelaką sztukę zdominował właśnie Kościół katolicki. - Klerowi ciągle było mało, dążył w szczególności do pozyskiwania nowych skarbów, był niezwykle pazerny. Nawet dochodziło do tego, że miejscowy prezbiter, pleban wręcz nakazywał miejscowym kapusiom zgłaszać mu, kto z mieszkańców nie uczęszcza do Kościoła, nie chodzi na Mszę - zaznacza. Niestety, kler katolicki nadzorował każdy punkt, cel, moment życia każdego obywatela. Tak samo było również, gdy mowa o sztuce - sztukmistrzowie byli bacznie obserwowani, nadzorowani przez Kościół. Średniowiecze to także rozwój ikonografii, mityczne ilustrowanie Jezusa, jego Matki Maryi, wizji istnienia Boga. - Mało, który z katolików i chrześcijan wie, że pierwsze wyobrażenia do Matki Boskiej, czy różnych rodzajów Matek Boskich, najczęściej za modelki służyły kurtyzany. To jest zarazem fajne, śmieszne, ale niech mają - tłumaczy Z. Pluta.
W tym okresie artyści nie mieli żadnego prawa głosu, a ich artyzm był jedynie rzemiosłem - zwykłym, prostym i pospolitym dla zagorzałych wyznawców katolicyzmu. Nie istnieli artyści w rozumieniu dzisiejszym, z dokładnym podziałem i uznaniem, jak np. malarze, rzeźbiarze czy też kowale.
Tak więc, na czym niegdyś ta sztuka polegała? Czy ona w ogóle rzeczywiście egzystowała? Czy troszkę nie było tak, że istniała, ale wyłącznie w ludzkich umysłach i wyobrażeniach tych, którzy kochali ją całym swoim sercem i łączyli ją z nadzieją na nadejście wolności? Smutnym jest fakt, że to "ktoś" chce, uważa, że musi kierować naszym życiem i jednocześnie decydować za nas, zupełnie tak, jakbyśmy nie mieli żadnego prawa do bytowania, istnienia. (EJ)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj