Mateusz Grześkowiak jest młodym gnieźnieńskim malarzem, uczniem Elżbiety Bienkowskiej. Od poniedziałku, 25 czerwca, aż do końca lipca w Miejskim Ośrodku Kultury oglądać można niezwykle ciekawe grafiki i obrazy jego autorstwa.
"Bliskie jest mi życie codzienne"
Jest to jedna z najciekawszych wystaw, jakie jak dotąd zaprezentowano w tym roku w gnieźnieńskim MOKu. My zaś rozmawiamy z autorem prac o sztuce i planach na życie.
GdW: Od jak dawna malujesz i rysujesz?
M.G.: Od dzieciństwa zajmuję się przede wszystkim sztuką. Była ona bliska mojemu sercu. Tak naprawdę wraz z dorastaniem, dorastała we mnie także sztuka i spojrzenie na świat. Tak na poważnie jednak zajmuję się sztuką od siedmiu lat – od chwili, gdy miałem możliwość uczestnictwa w zajęciach pt. „ABC świadomości plastycznej”, prowadzonych przez panią Elżbietę Binkowską w Centrum Kultury eSTeDe w Gnieźnie.
M.G.: Od dzieciństwa zajmuję się przede wszystkim sztuką. Była ona bliska mojemu sercu. Tak naprawdę wraz z dorastaniem, dorastała we mnie także sztuka i spojrzenie na świat. Tak na poważnie jednak zajmuję się sztuką od siedmiu lat – od chwili, gdy miałem możliwość uczestnictwa w zajęciach pt. „ABC świadomości plastycznej”, prowadzonych przez panią Elżbietę Binkowską w Centrum Kultury eSTeDe w Gnieźnie.
GdW: Przybliż może krótko swoje malarstwo
M.G.: Jeśli chodzi o mnie, to bliskie mi jest życie codzienne, które staram się przenosić na obraz. Bardzo lubię też wiele kolorów zaznaczać w swoich pracach. Lubię dekoracyjność i abstrakcję. Bliska mi jest także ilustracja. Lubię zwłaszcza klimat starych ilustracji. Podziwiam takie ilustracje choćby w starych książkach. W dzisiejszych czasach ilustracje są bardziej cyfrowo robione i to już mi się mniej podoba. Charakteryzuje mnie w mojej sztuce łączenie tradycji i nowoczesności. Łączenie kolorów nie jest dla mnie problemem, ale jednak przy pewnej wyrazistości moich prac, staram się także o harmonię w obrazie. W swoich pracach zaznaczam życie codzienne, ale także sztukę sakralną, która również jest mi bardzo bliska – ze względu na moje życie prywatne, w które Bóg jest wpisany.
M.G.: Jeśli chodzi o mnie, to bliskie mi jest życie codzienne, które staram się przenosić na obraz. Bardzo lubię też wiele kolorów zaznaczać w swoich pracach. Lubię dekoracyjność i abstrakcję. Bliska mi jest także ilustracja. Lubię zwłaszcza klimat starych ilustracji. Podziwiam takie ilustracje choćby w starych książkach. W dzisiejszych czasach ilustracje są bardziej cyfrowo robione i to już mi się mniej podoba. Charakteryzuje mnie w mojej sztuce łączenie tradycji i nowoczesności. Łączenie kolorów nie jest dla mnie problemem, ale jednak przy pewnej wyrazistości moich prac, staram się także o harmonię w obrazie. W swoich pracach zaznaczam życie codzienne, ale także sztukę sakralną, która również jest mi bardzo bliska – ze względu na moje życie prywatne, w które Bóg jest wpisany.
GdW: Na wystawie można zauważyć sporą różnorodność prac. Jest trochę takich obrazów czysto fantazyjnych, abstrakcyjnych. Są różne postacie. Są też sceny jakby baśniowe.
M.G.: Tak. Bardzo lubię tworzyć prace z wyobraźni. Są one dla mnie sposobem kreowania świata. Czasem chodzi nie tyle o pomysł, ale ten pomysł ma być pretekstem do stworzenia pracy, do pokazania swoich umiejętności, które przez te siedem lat nabyłem. Z czasem, pracując nad sztuką, zauważyłem, że temat może być dowolny, ale liczy się wykonanie, aby pracę swoją „obronić” i żeby miała ona swój wyraz – taki osobisty, ale też wyjątkowy.
M.G.: Tak. Bardzo lubię tworzyć prace z wyobraźni. Są one dla mnie sposobem kreowania świata. Czasem chodzi nie tyle o pomysł, ale ten pomysł ma być pretekstem do stworzenia pracy, do pokazania swoich umiejętności, które przez te siedem lat nabyłem. Z czasem, pracując nad sztuką, zauważyłem, że temat może być dowolny, ale liczy się wykonanie, aby pracę swoją „obronić” i żeby miała ona swój wyraz – taki osobisty, ale też wyjątkowy.
GdW: Skąd najczęściej czerpiesz inspiracje?
M.G.: Wydaje mi się, że czasami są to typowe tematy. Bardzo lubię chociażby wieczór i mam w swoich pracach motyw księżyca. Pojawiają się też zegary, które były wpisane w surrealizm, który jest mi bardzo bliski. Pojawia się też często temat oczu. Gdzieś w tym się zaznacza moja osobowość. Jednakże moje obrazy pokazują, że przez te stereotypy, pewne schematy, można stworzyć nową pracę i nie jest to dla mnie wcale jakimś ograniczeniem.
M.G.: Wydaje mi się, że czasami są to typowe tematy. Bardzo lubię chociażby wieczór i mam w swoich pracach motyw księżyca. Pojawiają się też zegary, które były wpisane w surrealizm, który jest mi bardzo bliski. Pojawia się też często temat oczu. Gdzieś w tym się zaznacza moja osobowość. Jednakże moje obrazy pokazują, że przez te stereotypy, pewne schematy, można stworzyć nową pracę i nie jest to dla mnie wcale jakimś ograniczeniem.
GdW: No i pojawiły się na wystawie także ikony – od takich w sposób wyraźny czerpiących ze wzorców starożytnych po – odnoszę takie wrażenie – zupełnie własne wizje tego rodzaju obrazów.
M.G.: Tak. Muszę przyznać, że one też są mi bardzo bliskie – ze względu na ich wyrazistość, ale także na zawartą w nich duchowość, która dotyka człowieka. Dotyka ona mnie. Bije z niej modlitwa. Ja sam może jeszcze do takiego stanu nie doszedłem w ikonografii, w takim malarstwie. Nie zajmuję się jednak tradycyjną ikoną, jednak staram się, by za pomocą techniki, którą pracuję, oddawać cześć Stwórcy, więc aż tak jednak chyba z tego „szlaku” nie schodzę.
M.G.: Tak. Muszę przyznać, że one też są mi bardzo bliskie – ze względu na ich wyrazistość, ale także na zawartą w nich duchowość, która dotyka człowieka. Dotyka ona mnie. Bije z niej modlitwa. Ja sam może jeszcze do takiego stanu nie doszedłem w ikonografii, w takim malarstwie. Nie zajmuję się jednak tradycyjną ikoną, jednak staram się, by za pomocą techniki, którą pracuję, oddawać cześć Stwórcy, więc aż tak jednak chyba z tego „szlaku” nie schodzę.
GdW: Miałem już okazję oglądać obrazy, gdy wystawa była przygotowywana. W mojej głowie pojawiła się myśl: Są tak piękne, że ten człowiek na pewno pójdzie do ASP. Ale wiem, że wybierasz się do klasztoru...
M.G.: Tak. Jest to dla mnie bliskie. W tej chwili mogę powiedzieć, że jestem w trakcie załatwiania tych spraw. Jestem w każdym razie na dobrej drodze i jestem dobrej myśli, że uda mi się to zrealizować.
M.G.: Tak. Jest to dla mnie bliskie. W tej chwili mogę powiedzieć, że jestem w trakcie załatwiania tych spraw. Jestem w każdym razie na dobrej drodze i jestem dobrej myśli, że uda mi się to zrealizować.
GdW: Czy więc potem to malarstwo pójdzie w kierunku sakralnym, czy też myślisz o tym, by jednak realizować jednocześnie swą pasję także w malarstwie świeckim – w tych wizjach bajecznych, abstrakcyjnych?
M.G.: Zdaję sobie sprawę z tego, że – ze względu na czas – realizacja tych pasji będzie trudna. Wiem jednak, że jak tylko będą się pojawiały okazje i możliwości, to na pewno nie zrezygnuję z tego. Na pewno w jakiś sposób będzie wykorzystany ten mój dar, ale nie jestem w stanie w tej chwili określić w jakim stylu i kierunku pójdzie dalej.
M.G.: Zdaję sobie sprawę z tego, że – ze względu na czas – realizacja tych pasji będzie trudna. Wiem jednak, że jak tylko będą się pojawiały okazje i możliwości, to na pewno nie zrezygnuję z tego. Na pewno w jakiś sposób będzie wykorzystany ten mój dar, ale nie jestem w stanie w tej chwili określić w jakim stylu i kierunku pójdzie dalej.
GdW: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Woźniak
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj