VIII Koncert Prymasowski, który odbył się w gnieźnieńskiej katedrze w niedzielę, 17 czerwca, był jednym z niewątpliwie najciekawszych wydarzeń artystycznych tego roku. Prawdopodobnie po raz pierwszy w Grodzie Lecha wykonano bowiem arcydzieło muzyki latynoamerykańskiej - "Misa Criolla" Ariela Ramireza. Koncert przyciągnął tak wielu miłośników muzyki, że nie dla wszystkich starczyło miejsc siedzących. Wśród słuchaczy był Prymas Polski, abp Wojciech Polak, prymasi - seniorzy a także przedstawiciele władz samorządowych.
Misa Criolla - Msza "latynoskiej duszy" w gnieźnieńskiej katedrze
"Misa Criolla" - czyli po polsku "Msza Kreolska" - jest najbardziej znaną spośród kompozycji Ariela Ramireza (1921 - 2010). Początkowo specjalizował się w komponowaniu tang, lecz później zainteresował się argentyńskim folklorem. Jego fascynacja skoncentrowała się zwłaszcza na muzyce gauchów - pasterzy z trawiastych równin Argentyny oraz muzyką kreolską - powstałą wśród ludzi o mieszanym pochodzeniu etnicznym, powstałą "na skrzyżowaniu kultur". Podczas studiów w argentyńskiej Kordobie zetknął się on z Atahualpą Yupanqui - cenionym argentyńskim pieśniarzem i muzykiem folkowym, częściowo indiańskiego pochodzenia - który wkrótce stał się jego mentorem. To właśnie on zachęcił Ramireza do jeszcze głębszego zainteresowania się tradycyjnymi rytmami Ameryki Południowej, a być może także do skomponowania "Mszy Kreolskiej".
"Msza Kreolska" powstała w 1964 roku, krótko po decyzji Soboru Watykańskiego II dopuszczającej odprawianie mszy w języku narodowym. Reforma ta umożliwiła także wprowadzanie zmian w oprawie muzycznej liturgii, a "Misa Criolla" była jedną z pierwszych prób włączenia do liturgii muzyki narodowej. Podzielona w klasyczny sposób na pięć części kompozycja stanowi interesujące połączenie klasycznego chorału z brzmieniami charakterystycznymi dla tańców południowoamerykańskich oraz muzyki rdzennych mieszkańców Andów. Ta ostatnia pobrzmiewa wyraźnie w monumentalnym "Gloria", drugiej części "Mszy". Równocześnie powstała także druga kompozycja liturgiczna, "La Novidad Nuestra" na okres Bożego Narodzenia.
Gnieźnianom tą wspaniałą kompozycję zaprezentował Poznański Chór Kameralny pod batutą Bartosza Michałowskiego. Partie solowe śpiewał Alejandro Aquilera, młody, utalentowany tenor z Kuby, o przepięknym głosie i ogromnym potencjale wokalnym. Chórowi towarzyszył mu zespół instrumentalny VS Manta, w którego skład wchodzą muzycy wywodzący się zarówno z krajów Ameryki Południowej, jak i Polski. To m.in. Jose Torres - popularny perkusista kubańskiego pochodzenia, czy muzycy polskich zespołów wykonujących muzykę andyjską: Marek Kaim (Varsovia Manta) i Ireneusz Wójcicki (Sierra Manta).
Jednym z muzyków, jak się okazało jest... Ariel Ramirez, wybitny bandoneonista, który otrzymał imię po swym słynnym dziadku. Od ośmiu lat mieszka on i pracuje w Polsce. "My bardzo przeżywamy, gdy gramy tą kreolską muzykę, bo w mojej rodzinie jest kreolska krew. To jest tradycyjna muzyka mojego kraju, więc czujemy się bardzo fajnie grając tą muzykę" - mówi A. Ramirez. "Msza Kreolska" ma wciąż ogromne znaczenie kulturowe i duchowe zarówno dla niego osobiście i dla jego rodziny, jak i dla wszystkich Argentyńczyków - wciąż jest chętnie wykonywana i bardzo popularna.
"Msza Kreolska" jest kompozycją stosunkowo krótką - powstała bowiem nie jako dzieło do wykonywania podczas koncertów, lecz jako element liturgii mszalnej. Całość kompozycji trwa niespełna 30 minut. Chociaż jest ona przepiękna, to jednak zbyt krótka, by do niej ograniczyć koncert. Artyści postanowili więc poprzedzić ją kilkoma utworami typowymi dla folkloru Argentyńskiego. Najpierw zabrzmiały więc takie instrumenty, jak zamponas (fletnipana), quena (andyjski flet prosty), charango (niewielki instrument strunowy wzorowany na gitarze i mandolinie) oraz bębny. Są one typowe dla muzyki Indian andyjskich. Potem zaś swój kunszt zaprezentował Ariel Ramirez, specjalizujący się w tangu. Jest on wirtuozem bandoneonu, rodzaju harmonii ręcznej. Ten wstęp pozwolił poznać korzenie, na których zrodziła się "Misa Criolla" Ramireza.
"Misa Criolla" zaczyna się bardzo klasycznym w brzmieniu "Kyrie" - wezwaniem grzesznika do Boga o zmiłowanie. To utwór bardzo łagodny, wyciszający, klasyczny... Tym większe wrażenie więc zrobiło następujące zaraz po nim "Gloria" - dynamiczne i radosne, przy którym wręcz trudno powstrzymać się od tańca. Jest to najbardziej lubiana i chętnie wykonywana część kompozycji Ramireza. Ma też najbardziej "andyjski charakter" - oczywisty dla każdego, kto bliżej poznał muzykę indiańską. Jest monumentalna, jak te góry i zbliża człowieka do Boga tak, jak wspięcie się na wyniosłe szczyty zdaje się zbliżać go ku niebu.
Całość kompozycji została wykonana po mistrzowsku, na prawdziwie światowym poziomie. Polski chór nie tylko doskonale opanował tą muzykę warsztatowo, ale też w sposób wyraźny doskonale ją czuł i przeżywał. Doskonale łączył się w jedno z tymi, dla których jest to muzyka ich "latynoskiej duszy". Ta doskonałośc wszystkich wykonawców została nagrodzona przez słuchaczy długo niemilknącymi owacjami na stojąco. "Msza Kreolska zawsze jest przyjmowana w ten sposób, bo jest egzotyczna - zarówno jako utwór, jak i same instrumenty. Jest to więc dla Polaków bardzo ciekawe" - mówi Jose Torres. (maw)
"Msza Kreolska" powstała w 1964 roku, krótko po decyzji Soboru Watykańskiego II dopuszczającej odprawianie mszy w języku narodowym. Reforma ta umożliwiła także wprowadzanie zmian w oprawie muzycznej liturgii, a "Misa Criolla" była jedną z pierwszych prób włączenia do liturgii muzyki narodowej. Podzielona w klasyczny sposób na pięć części kompozycja stanowi interesujące połączenie klasycznego chorału z brzmieniami charakterystycznymi dla tańców południowoamerykańskich oraz muzyki rdzennych mieszkańców Andów. Ta ostatnia pobrzmiewa wyraźnie w monumentalnym "Gloria", drugiej części "Mszy". Równocześnie powstała także druga kompozycja liturgiczna, "La Novidad Nuestra" na okres Bożego Narodzenia.
Gnieźnianom tą wspaniałą kompozycję zaprezentował Poznański Chór Kameralny pod batutą Bartosza Michałowskiego. Partie solowe śpiewał Alejandro Aquilera, młody, utalentowany tenor z Kuby, o przepięknym głosie i ogromnym potencjale wokalnym. Chórowi towarzyszył mu zespół instrumentalny VS Manta, w którego skład wchodzą muzycy wywodzący się zarówno z krajów Ameryki Południowej, jak i Polski. To m.in. Jose Torres - popularny perkusista kubańskiego pochodzenia, czy muzycy polskich zespołów wykonujących muzykę andyjską: Marek Kaim (Varsovia Manta) i Ireneusz Wójcicki (Sierra Manta).
Jednym z muzyków, jak się okazało jest... Ariel Ramirez, wybitny bandoneonista, który otrzymał imię po swym słynnym dziadku. Od ośmiu lat mieszka on i pracuje w Polsce. "My bardzo przeżywamy, gdy gramy tą kreolską muzykę, bo w mojej rodzinie jest kreolska krew. To jest tradycyjna muzyka mojego kraju, więc czujemy się bardzo fajnie grając tą muzykę" - mówi A. Ramirez. "Msza Kreolska" ma wciąż ogromne znaczenie kulturowe i duchowe zarówno dla niego osobiście i dla jego rodziny, jak i dla wszystkich Argentyńczyków - wciąż jest chętnie wykonywana i bardzo popularna.
"Msza Kreolska" jest kompozycją stosunkowo krótką - powstała bowiem nie jako dzieło do wykonywania podczas koncertów, lecz jako element liturgii mszalnej. Całość kompozycji trwa niespełna 30 minut. Chociaż jest ona przepiękna, to jednak zbyt krótka, by do niej ograniczyć koncert. Artyści postanowili więc poprzedzić ją kilkoma utworami typowymi dla folkloru Argentyńskiego. Najpierw zabrzmiały więc takie instrumenty, jak zamponas (fletnipana), quena (andyjski flet prosty), charango (niewielki instrument strunowy wzorowany na gitarze i mandolinie) oraz bębny. Są one typowe dla muzyki Indian andyjskich. Potem zaś swój kunszt zaprezentował Ariel Ramirez, specjalizujący się w tangu. Jest on wirtuozem bandoneonu, rodzaju harmonii ręcznej. Ten wstęp pozwolił poznać korzenie, na których zrodziła się "Misa Criolla" Ramireza.
"Misa Criolla" zaczyna się bardzo klasycznym w brzmieniu "Kyrie" - wezwaniem grzesznika do Boga o zmiłowanie. To utwór bardzo łagodny, wyciszający, klasyczny... Tym większe wrażenie więc zrobiło następujące zaraz po nim "Gloria" - dynamiczne i radosne, przy którym wręcz trudno powstrzymać się od tańca. Jest to najbardziej lubiana i chętnie wykonywana część kompozycji Ramireza. Ma też najbardziej "andyjski charakter" - oczywisty dla każdego, kto bliżej poznał muzykę indiańską. Jest monumentalna, jak te góry i zbliża człowieka do Boga tak, jak wspięcie się na wyniosłe szczyty zdaje się zbliżać go ku niebu.
Całość kompozycji została wykonana po mistrzowsku, na prawdziwie światowym poziomie. Polski chór nie tylko doskonale opanował tą muzykę warsztatowo, ale też w sposób wyraźny doskonale ją czuł i przeżywał. Doskonale łączył się w jedno z tymi, dla których jest to muzyka ich "latynoskiej duszy". Ta doskonałośc wszystkich wykonawców została nagrodzona przez słuchaczy długo niemilknącymi owacjami na stojąco. "Msza Kreolska zawsze jest przyjmowana w ten sposób, bo jest egzotyczna - zarówno jako utwór, jak i same instrumenty. Jest to więc dla Polaków bardzo ciekawe" - mówi Jose Torres. (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj