Około 500 osób wzięło udział w spotkaniu z Adamem Bieleckim, znanym polskim himalaistą, które odbyło się we wtorek, 3 marca, w sali Szkoły Podstawowej nr 2. Przez około 3 godziny opowiadał on o swojej pasji do gór i wyprawach wysokogórskich. Wiele czasu poświęcił Narodowej Wyprawie Zimowej na K2 oraz akcji ratunkowej na Nanga Parbat.
Himalaje jak inna planeta
Spotkanie ze sportowcem zorganizował gnieźnieński Klub Sportów Górskich „Direta”, we współpracy z Urzędem Miejskim i Miejskim Ośrodkiem Kultury. Członkowie „Direty” jak dotąd organizowali kameralne, kawiarniane spotkania. Spotkanie z A. Bieleckim postanowiono początkowo zorganizować w sali widowiskowej MOK, jednak obawiano się, że ze swymi 180 miejscami będzie ona zbyt mała. Dlatego zorganizowano je ostatecznie w hali sportowej SP 2, gdzie przygotowano 500 miejsc. I to jednak okazało się zbyt mało! Bilety na spotkanie rozeszły się momentalnie, a wiele osób wciąż jeszcze o nie pytało. Na długo przed rozpoczęciem spotkania przed halą ustawiła się ogromna kolejka tych, którzy chcieli zająć jak najlepsze miejsca.
Adam Bielecki swoją opowieść rozpoczął od czasów, gdy jako dziecko zaczytywał się w książkach podróżniczych o wysokogórskich wyprawach i gdy jako trzynastolatek próbował po raz pierwszy zapisać się na zajęcia wspinaczkowe. Gdy mu odmówiono, ze względu na zbyt młody wiek, nie zniechęcił się i dwa lata później spróbował ponownie. Nakreślił – zwłaszcza ludziom młodym – że Himalaje są nie tylko odległe geograficznie, ale też droga w nie jest daleka i podzielona na wiele etapów, podczas których poznaje się technikę, poznaje się góry i doskonali własne umiejętności. Nim można ruszyć w Himalaje, mija wiele lat. Pokazał też, że wyprawy, o których słyszymy to „wierzchołek góry lodowej” w życiu himalaisty. Jego codzienność zaś to wielogodzinne treningi każdego dnia w ciągu całego roku. Nie polegają one tylko na wspinaniu się, lecz wiele czasu spędza się na siłowni, jeżdżąc na rowerze lub biegając. Okazuje się, że Adam Bielecki nie tylko wspina się w górach, ale startuje także w biegach, m.in. ultramaratonach na dystansie nawet 150 kilometrów!
Zgromadzeni mogli się tego wieczoru wiele dowiedzieć o specyfice gór – nie tylko o Himalajach, ale także np. o Karakorum, o wpływach klimatu oraz o warunkach, na które trzeba być gotowym w wysokich górach. Himalaiści zmagają się z niską temperaturą – sięgającą nawet -50 stopni Celsjusza, silnym wiatrem – wiejącym często z prędkością 100 a nawet 150 km/h i rozrzedzonym powietrzem – na wysokości ok. 5 tys. Metrów n.pm. stężenie tlenu jest o połowę niższe niż na nizinach, a na himalajskich szczytach jest go zaledwie 1/3. Wyprawy w Himalaje trwają bardzo długo, nawet 2 – 3 miesiące, między innymi dlatego, że wspinacze muszą się „aklimatyzować”, ich organizmy muszą się stopniowo dostosowywać do warunków na poszczególnych wysokościach. Aby móc wziąć udział w takiej wyprawie, potrzeba nie tylko sprawności i doświadczenia wspinaczkowego, lecz także szerokiej wiedzy. Przy tym nigdy nie jest się pewnym, czy uda się osiągnąć szczyt.
Okazuje się, że wyprawy wysokogórskie potrafią być bardzo różne i realizowane w różny sposób. Są duże wyprawy, wyposażone w wiele sprzętu, które zdobywają góry metodą „oblężniczą”. Inni zaś preferują małe i lekkie wyprawy, stosujące metody „alpejskie”. Zwrócił przy tym uwagę na problem, że duże i dobrze wyposażone wyprawy, często mają też zły wpływ na środowisko, pozostawiając po sobie wiele śmieci, włącznie z całymi obozowiskami, podczas gdy małe wszystko zabierają dalej ze sobą. Pokazał też takie ślady obecności człowieka w Himalajach, za które jemu, jako wspinaczowi, jest wstyd.
Oczywiście wiele uwagi poświęcił Narodowej Wyprawie Zimowej na K2 a także ekspedycji ratunkowej na Nanga Parbat, gdzie wyruszyli, by ratować Elizabeth Revol oraz Tomasza Maciewicza. Mogliśmy więc usłyszeć o samej górze, zajrzeć do bazy wspinaczy, posłuchać ich rozmów, poznać choć urywki ich życia na stoku, przeżyć wraz z nimi chwile pełne napięcia… Podczas wspinaczki A. Bielecki uległ wypadkowi – został poważnie zraniony przez spadający z góry kamień, który rozbił mu głowę. Wspinacz pokazał film z zabiegu, podczas którego kolega z zespołu „cerował” dziurę w jego czole i rozcięcie na nosie, robiąc to według udzielanych przez telefon wskazówek lekarza, któremu z kolei na żywo przekazywano obraz video. Wyposażenie himalaistów to też „mały szpital” – najpotrzebniejsze narzędzia medyczne i lekarstwa. Po ostatniej wyprawie wszystko to zostawili w przychodni w jednej z himalajskich wiosek – a gdy wrócą tam w czerwcu, chcą dostarczyć miejscowemu lekarzowi w darze… sprzęt do USG.
Kilkadziesiąt minut wspinacz opowiadał o ekspedycji na Nanga Parbat. Jak podkreśla, decyzję o wyruszeniu na pomoc, podjęli momentalnie, gdyż w całym Pakistanie nie było w tym momencie nikogo, kto mógłby od razu wyruszyć na ratunek na tak dużych wysokościach. Wyjaśnił też, dlaczego nie można było dotrzeć do miejsca tragedii helikopterami, by stamtąd zabrać parę wspinaczy. Wyjaśnił wreszcie także, dlaczego po spotkaniu z Eli nie wyruszono po „Czapkinsa”, dla którego – co podkreślił – nie było już żadnych szans ratunku. Gnieźnianie, jako jedni z pierwszych, mieli też możliwość obejrzenia filmów i zdjęć wykonanych podczas tej dramatycznej akcji ratunkowej.
Adam Bielecki jest prawdziwym „człowiekiem gór”, który tam właśnie czuje się szczęśliwy. Najszczęśliwszy byłby – jak podkreśla – gdyby mógłby być w nich sam, bez zainteresowania mediów, lecz media właśnie, pisanie książek i spotkania takie, jak to, są tak bardzo potrzebne, by móc sfinansować te wyprawy. Jednym z pytań, jakie padły na koniec było: Co żona myśli o tych wyprawach i długim ich trwaniu? - na co wspinacz stwierdził, że żona wie, że góry pokochał wcześniej, niż ją, i jest z tym pogodzona. Opowiadał więc o nich tak, jak opowiada się o prawdziwej miłości – z ogromną pasją, i to przez aż trzy godziny! „Himaleje to jest trochę taka podróż na inną planetę” – mówił. – „Mamy swoje wielkie kombinezony i widoki też są w pełni surrealistyczne. To jest to, co nas w góry ciągnie. Te widoki, które możemy oglądać, to jest coś absolutnie niezwykłego.”
Po zakończeniu 3-godzinnej gawędy, gość kolejne półtorej godziny spędził podpisując książki, pozując do zdjęć z fanami i rozmawiając z ludźmi. Musiał jeszcze odpowiedzieć na bardzo wiele pytań. Chyba najpiękniejszym było to, zadane przez kilkunastoletniego chłopca: czy mógłby mi pan dać kilka lekcji, jak się wspinać? Adam Bielecki był nim wyraźnie poruszony i chociaż lekcji nie obiecał, to wskazał młodemu gnieźnianinowi, jak powinien zacząć swoją drogę w Himalaje. Wydaje się, że w oczach tego chłopca już widać góry, które ma w sercu, więc może kiedyś usłyszymy o nim, jako o kolejnym Polaku na szczycie Everestu, K2 czy Nanga Parbat? (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj