Od Kamczatki po Himalaje
Spotkanie to - podobnie jak wcześniejsze - odbyło się w hali sportowej Szkoły Podstawowej nr 2 i cieszyło się tylko nieznacznie mniejszym zainteresowaniem. Kilkuset gnieźnian przyszło, by znów słuchać o miłości do gór, o pięknie gór, o skalnych ścianach i szczytach. Wielu być może przyszło z nadzieją usłyszenia kolejnej relacji o Narodowej Wyprawie Zimowej na K2, inni być może chcieli usłyszeć o akcji ratunkowej na Nanga Parbat, w której Denis Urubko uczestniczył. Zachętą do udziału w tym spotkaniu mogły być też pełne uznania słowa o Denisie, które przed kilkoma tygodniami padły z ust jego polskiego kolegi - A. Bielecki podkreślał, że D. Urubko jest jednym z czołowych himalaistów, a dla niego osobiście jest wzorem i zaszczytem jest wspinać się wraz z nim.
Ponieważ spotkanie zaczęło się, gdy było jeszcze zbyt jasno, by wyświetlić na ekranie filmy i zdjęcia, zaczęto je nietypowo - od sesji pytań. Oczywiście wśród nich padły także pytania o Narodową Wyprawę Zimową na K2 i o postawę D. Urubki w jej trakcie - próbę samotnego zdobycia szczytu, a potem opuszczenie bazy. Pytano: "Denis, kiedy według ciebie kończy się zima?", na co gość odpowiedział, że wraz z końcem lutego i że kwestia tego, kiedy kończy się zima, jest względna i że ludzie różnie uważają. Wyjaśnił też, że proponował towarzyszom, by razem spróbować zdobyć szczyt, póki trwa "prawdziwa zima" - czyli póki nie skończył się miesiąc luty - a ponieważ nikt się nie zdecydował, poszedł sam. Zapytano też: "Czy kwestionujesz więc zimowe wejścia Polaków na szczyty, których dokonano w marcu?" Dyskomfort gościa, związany z tymi pytaniami, był oczywisty i widoczny.
Ci, którzy przyszli słuchać o K2, mogli się poczuć trochę zawiedzeni, gdyż temat Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 został przez gościa potraktowany bardzo marginalnie. Nie poświęcił też zbyt wiele czasu wyprawie ratunkowej na Nanga Parbat - nie czuje się bohaterem, stwierdza krótko, że zrobili to, co trzeba było zrobić. Przyznaje, że ciągłe opowiadanie o K2 jest już nużące. Zdecydowanie bardziej wolał pokazać swoją historię, swój górski dorobek - od wędrówek z ojcem, z którym po raz pierwszy chodził w lasy góry na łowy i zbieranie grzybów, od gór Kamczatki, poprzez Ałtaj i Tien-szan, aż po Himalaje. Pokazał wiele interesujących filmów i zdjęć. Snuł przy nich opowieść o sobie i górach, mieszając przy tym język polski z ojczystym rosyjskim - co jednak zupełnie nie przeszkadzało, a raczej dodawało jeszcze tej gawędzie uroku.
Także Bogusław Magrel opowiadał o swoich wyprawach, pokazywał zdjęcia i filmy. Pokazał nie tylko piękno gór, lecz także jak ważne jest właściwe towarzystwo w górach - ludzie, którzy potrafią ze sobą być i tworzyć wspaniałą atmosferę. (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj