Tomasza Budzyńskiego "realizm magiczny"
„Bardzo bym chciał żyć teraz z malowania obrazów. Taką przyszłość sobie wymyśliłem i jak Pan Bóg mi pomoże, to ja chętnie to zrobię” – mówi T. Budzyński. – „Bardzo mi to odpowiada. Ja już jestem starszym panem i już mi się wydzierać nie chce, więc wolę sobie siedzieć w domu i malować i wystawy robić, niż gdzieś tam udawać młodzieńca. Ja już mam 56 lat. Dla mnie rock’n’roll to muzyka ludzi młodych a udawanie młodego w wieku stu lat może budzić tylko śmiech lub płacz. To nie dla mnie. Ja mam dużo koncertów, ale to wydzieranie się już mnie męczy. Ile można w końcu drzeć ryja?”
Mówi o sobie, że wokalistą stał się z przypadku. Nigdy przy tym nie przestał być plastykiem – projektował nawet okładki dla swoich autorskich płyt – m.in. „Taniec szkieletów” czy „Luna” – czy też okładkę koncertowej płyty 2 Tm 2,3 „Propaganda Dei”, na których znalazły się obrazy jego autorstwa. Obecnie – jak się zdaje – ubywa w nim muzyka a przybywa plastyka. Wydaje się, że mało już przypomina samego siebie ze sceny sprzed lat, że „duch rock’n’rolla” gdzieś faktycznie zaniknął, ale… trzeba przyznać, że maluje wspaniale. Wiele z jego obrazów jest bardzo dziwnych, bajecznie kolorowych, zupełnie surrealistycznych – chociaż sam artysta zapewnia: „Nie odwołuję się do żadnego surrealizmu. To jest realizm magiczny a nie surrealizm. Bardzo lubię wesołe kolory. Ktoś powiedział, że moje obrazy powinny wisieć w szpitalach i hospicjach – i myślę, że to dobry pomysł”. Obrazy przyciągają, zadziwiają, a przy tym emanują niesamowitą energią i radością. Jedne silnie pobudzają, inne zaś cudownie koją – jak np. księżyc z okładki płyty „Luna”.
Gdy się je ogląda, pojawia się pytanie: Co autor miał na myśli? Ale czy to jest ważne? Tomasz Budzyński w swoich obrazach pokazuje nam kawałek swego wewnętrznego świata, lecz nie objaśnia go – to „coś więcej”, niż możemy zobaczyć, zostawia dla siebie. Tym samym też nie ogranicza w niczym tego, kto obrazy ogląda i oglądający może dzięki temu przeżywać każdy obraz na swój indywidualny sposób – i w nim tworzy się kolejne dzieło, pisane czystymi emocjami. W ten sposób emocje twórcy i odbiorcy zaczynają się przenikać w świecie konkretnego obrazu.
Na wystawie znalazło się ponad 30 obrazów – spośród których część wypożyczona została na tą wystawę od przyjaciół artysty. To tylko niewielka część jego twórczości plastycznej z ostatnich 30 lat. Na wystawę trafiły też obrazy bardzo świeże – o których T. Budzyński mówi: „Są tak świeże, że jakby ktoś dotknął, to jeszcze farba dobrze nie wyschła.” Wśród eksponowanych obrazów znalazły się także obrazy odzwierciedlające chrześcijańską wiarę artysty To nie tylko malunki z serii „Wielki Tydzień”, czy też wizerunek Chrystusa ukrzyżowanego. Także w innych, już nie tak czytelnych i oczywistych w swym przekazie obrazach, odnaleźć można treść wynikającą z wiary.
Na wernisaż wystawy artysty przybyło kilkadziesiąt osób. Nie setki czy tysiące, jak to bywa na koncertach – ale pewnie właśnie dlatego, że niewielu kojarzy się on z pędzlem i sztalugą. Nie tylko mogli obejrzeć obrazy, ale też posłuchać rozmowy, którą z artystą przeprowadził Jarosław „Mixer” Mikołajczyk. Była mowa o muzyce, plastyce, filmie – gdyż T. Budzyński w 2010 roku wyreżyserował film „Podróż na wschód” – a także o wierze, duchowości i książce. „Ja wszystko w życiu dostałem za darmo” – mówi T. Budzyński. – „Pochodzę z biednej rodziny. Niczego nie odziedziczyłem. Wszystko dostałem – wszystko Pan Bóg mi dał.” Potem zaś artysta był do dyspozycji gości, rozmawiając z nimi i opowiadając o poszczególnych obrazach.
„Staramy się co roku w okresie świątecznym przygotowywać taką wystawę wielowymiarową, ale też o pewnym przesłaniu” – mówi Dariusz Pilak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury. – „Na wystawie możemy zobaczyć pewne wizje Chrystusa Ukrzyżowanego. Jest z nami autor, który jest bardzo twórczy. Nie tylko gra i śpiewa, ale też pisze, filmuje i okazuje się, że też maluje, o czym bardzo mało osób wiedziało. Myślę, że teraz, po tej wystawie, gnieźnianie będą o nim wiedzieć znacznie więcej – także o tej twórczości plastycznej, która jest ciekawa, taka bardzo ‘soczysta’. Ten Tomasz śpiewający, który też maluje, chce nam powiedzieć coś więcej, pokazuje nam świat ‘w swojej odsłonie’. Przy tej jego wielkiej posturze fizycznej, z obrazów, które nam tutaj prezentuje przebija duża delikatność. One mają w sobie przesłanie współczesnego człowieka poszukującego - na tle wiary – swojego miejsca, przestrzeni, życia i znaczenia przeżycia duchowego w skomercjalizowanym świecie. I chociaż nie można się w każdym obrazie doszukiwać nawiązań czysto religijnych, to jest w nim jednak przesłanie do świata, który nas otacza.”
Wystawa będzie czynna do 7 maja w Dużej Galerii MOK. Można ją zwiedzać bezpłatnie. (maw)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj